Przeskocz do treści

Sansepolcro rano.

Wyjechaliśmy już nieprzypadkowo. Z upranym płaszczykiem.
O 9:17.

Nie znam lepszego Pilota, chociaż rano trzeba go wyciągać z łózka za nogę.

Przyjazne było dla nas to miejsce, chociaż obiecanego śniadania w barze za rogiem nie było. Bar był zamknięty. A w hotelu w ogóle nie ma obsługi.
Ma cały czas otwarte drzwi i jest pusty aż do wieczora, kiedy otwiera restaurację. Poza tym klienci obsługują się samodzielnie.

Plan na dziś był: Dojechać przez Perugię do Rieti.