Przeskocz do treści

Na ostatnim odcinku zdarzył się przy wyjeździe z bocznej drogi poślizg tylnych kół.
Z takim skutkiem.

?!

Nie szkodzi. Poczekamy.
Dyzio zmęczony po kolejnym dniu w drodze.

Ale tylko chwilę.
Dyzio to Oldtimerfreak.
Narzekam na brak substancji historycznej w tym miejscu.
To jest samochód taty Mariagrazzia. Właścicelki tego miejsca, gdzie nocujemy.

Nie komentuję detali.
Tym bardziej stanu zachowania.

Krótki trip.

Ale dobry.
Kupujemy bilety na prom do Torri de Benaco.

Wpuszczamy motocyklistów.

Dyzio ma, jak chciał.
ON jest bardzo dobrym pilotem.

Wjeżdżamy, parkujemy i zwiedzamy te nautyczne okoliczności.

Za nami kilwater.

Bliżej, szklanka rufowa.

Dyzio... proszę...
Nie! Tego już dziś nie robimy.
Wiem, że kolor pasuje do sweterka!
Dobry Pilot ze złym gustem; czasami.

Daje się przekonać.
Inteligenty.

Ale na górny pokład musi iść.
A tam wieje.

I można wypaść za burtę.
Ale ON ma to gdzieś.

Ten pan w stroju motocyklowym gratulował nam naszego przedsięwzięcia.
Ten pan w trzecim planie, który ogląda MR2, również. Kapitan tego statku też.
Tutaj Mille Migla jest rozpoznawane. Cieszę się z częstych objawów sympatii.

Dyzio czeka na zjazd z promu w Torri de Benaco.

Żegnamy prom...

i Torri de Benaco.

Rano podzieliłem trasę na małe odcinki.
Wollten uns ueberraschen lassen.

Droga do Salo, po zachodniej stronie jeziora, nieatrakcyjna, między jakimiś Outletami i innym Grosshandel.
Ale góry w tle naprzeciw.
W Salo wjechaliśmy jak często, w bok, najwęziej jak się dało.
I tak szeroko.

I dojechaliśmy na bulwar.
Na cappuccino.

Wiem, nie powinienem. Dyzio jest alergikiem.
Ale muszę się z nim dzielić choć trochę takimi przyjemnościami.

Mea Culpa.

Dyzio w Salo.

Akurat do willi, niedaleko, przyleciał helikopter.

Brzydzi mnie ten luksus.
Dyzio zainteresowany. Musimy porozmawiać!

Spacerujemy po bulwarze i dajemy się oglądać.
Dyzia zacumuję do pachołka później. Na pocztówce.

Nie jesteśmy tutaj sami.
Psów jest na bulwarze wszelki i przyjazny dostatek.

Niektóre też w podróży.

Dyzio chce płynąć na drugą stronę Lago di Garda.

Ja bym wybrał te jednostki!
Nie kocham motorówek, ale tę bym pokochał.

Tę tym bardziej, ale Dyzio, nie przekonany.

A najbardziej tę!
To jest ten luksus, który nie napawa mnie wstrętem w tym ambiente.
Ale z MR2 się na tę jednostkę nie zabierzemy.

Ta cała trasa 1000 mil (+) była potrzebna tylko po to, żebym się dowiedział, że mogliśmy tutaj spędzić ten miesiąc.
Na jeździe z otwartym dachem po bulwarach 5kmh, jedzeniu ciastek i pokazywaniu się w towarzystwie innych psów.
Żegnamy się z Salo.