Przeskocz do treści

Po kolejnej godzinie jesteśmy w Stockerau.
Na Rathausplatz, przy szafce z książkami. Tej która leży na stole, pożyczona przed 10 dniami, nie oddamy. Der Brand im Affenhaus. Tę drugą, pożyczoną zostawimy w witrynce.

Podobne zdjęcie zamieściłem blisko dwa tygodnie temu.
To jest zrobione dziś.

I to też.

A z tą lekturą zostajemy na dzisiejszy wieczór.

Ledwo zdążyliśmy.
Korki i zdezorientowany GPS. Znaleźć wjazd do załadunku samochodów nie jest łatwo.

Dyzio zmęczony. Ja też.
Odjazd do Wiednia o 23-ciej.

Dyzio nie zna strachu.

Czas spać; o ile to będzie możliwe.

Będąc zakochanymi osobami odwiedziliśmy to miejsce w Veronie.
Do bramy wszakże. I dobrze, nadmiar romantyki był zbędny nieco.

Ale nie aż tak.
Pomimo kubańskich fascynacji, czuję dużą niechęć do takich akcji.
Nie chcę tego szerzej komentować.

Centrum Verony, zapełnione turystami podobało się Dyziowi tak samo jak mnie.

Chociaż psów tutaj jak psów.
Myślę o Gapie.

Poszliśmy na puste planty za murami, gdzie rodziny robią pilnik na ławkach.

Zrobiliśmy własny piknik i cappuccino.

To jest codzienny nasz obrazek z całej trasy.
Pojenie Dyzia. Jak nie chce pić dorzucam mu parę kulek karmy do wody.

1

Z biurka Mariigrazzi przypadkowo zabrałem folder.

Nomen omen. Ponownie Mille Miglia.

Musieliśmy tam pojechać.
GPS wskazał 30 minut, droga zajęła 90 minut co najmniej.
Włosi wyjechali na weekend z domów.
Ogłupiały GPS zaprowadził nas tutaj.

Dalej intuicja, w to miejsce.

Prywatna kolekcja pana, który umarł w 2002 roku.
Po tym jak zobaczono nasz samochód, wejście z Dyziem nie było problemem.

Podobną Moto Guzzi Falcone miał mój przyjaciel ze Stockerau, Christian Eis.

Mógłbym w tej kolekcji spędzić następne dwa tygodnie albo resztę życia.

Dla mniejszych kolekcjonerów.
Zachwyca mnie przestrzeń zagospodarowana przez tak niewiele materii, która może się poruszać.

Inne gorsze i lepsze zabawki.

Całkiem gorsze zabawki.

Tę pamiątkę widziałem już w podróży.
Luger (Parabellum), z odciągniętym zamkiem kolankowym.

Zabawki dla trochę większych.
Ta BMW Isetta jest w wersji kabrio.

I zabawki dla całkiem dużych.

Pierwszy chyba seryjnie produkowany samochód pana Henry Forda,
o którym podobno powiedział, że wyprodukuje go w każdym kolorze,
pod warunkiem, że będzie to kolor czarny.

Dla mnie.

Dla przyjaciół Vespy.

Muszę pokazać co potrafił zrobić Fiat.

Muszę też skomentować stan tych egzemplarzy.
To są nowe samochody.

Znane kurioza.
I lubiane pomimo braku możliwości wyjścia z tego samochodu nawet w teraźniejszość. Drzwi się zacinały.

Model który zaprowadził nas do tego miejsca.
Lancia Asturia Mille Miglia 1929.

I zdjęcie z jej kolejnego udziału w Mille Miglia.
Już w ramach tej kolekcji.

Pan Luciano Nicolis kolekcjonował również aparaty fotograficzne;

instrumenty muzyczne... wiele instrumentów...
(lubię klarnet)

Kierownice rajdowe konkretnych kierowców!

I mnóstwo innych pięknych i bliskich mi niepotrzebnych przedmiotów.
(Jak ten gwiazdowy silnik od któregoś z amerykańskich mysliwców (?)).

I to jeszcze.
Benz do polowań. Jakbym tego nie widział, nie uwierzyłbym, że istnieje takie monstrum.

Musiałem uciekać, bo już traciłem rozum z nadmiaru wrażeń.
To jest 6000 m2 ekspozycji.

Nawet Dyzio się zmęczył.