
Dzień: 2017-10-12
Droga powrotna.
Chcę przejechać 400km i nocować w Siewierzu.
GPS prowadzi mnie przez pampę. Do Laa an der Thaya.
Austria nie chce się z nami rozstać, ale to jest może najszybsza droga na dziś.


Cappuccino na polskiej stacji smuci trochę z kilku powodów.

Sama droga mniej smuci. Jest dobra.

Nasza agroturystyka w Siewierzu, też wystarczająca za 1/4 ceny tych we Włoszech.


Cieszyłem się już na brzozy i ten krajobraz i że już nie będę widział tych wstrętnych oliwek, brzoskwiń, fig.

Ale przedwcześnie.
Na spacerze za domem w którym śpimy zastajemy taki obraz.
Bez nadziei na znalezienie zakurzonego Ferrari.

Znajdujemy tutaj sobole (chyba).
Nie skusiłem się na golonkę w Schweizerhaus na Praterze. Zjadłem co prawda wurzelspeck w Stockerau, ale takie obrazy zmieniają mnie i radykalizują.

Ten miejscowy pies jest bojaźliwy. Pozwolił się głaskać i drapać.
Ma na powiece kleszcza jak paznokieć małego palca. Jego właściciel i nasz gospodarz odciął go miesiąc temu od drzewa w lesie, podobno. Nie zaprzyjaźnią się z Dyziem a ja nie zajmę się kleszczem.

Ten globtroter odnajduje się w każdej sytuacji.
Czas spać.

Wyjazd ze Stockerau.
Widok z naszej ławki przed Knusberhaus na Mozartgasse.

Przyjaciele.

Peter podziwia przed odjazdem wydech Friedrichsport.

A już w drodze przesyła mi zdjęcie. Ostatnie ze Stockerau.
VW Westfalia i 2CV są już zamknięte w kontenerze na zimę.

Wiedeń.
Wczoraj mieliśmy zaplanowane od południa spotkania w Wiedniu.
Tym razem budził mnie Dyzio.

Rano na trawniku znaleźliśmy śniadanie.

Spieszyliśmy się na pociąg i nie zdążyłem oddać książek pożyczonych z szafy na Rathausplatz Stockerau. Zostawiłem je w koszu, przechodząc koło księgarni, z nadzieją, że ich pierwotny właściciel ich tu nie znajdzie. A jak, to trudno.

Dyzio rano mnie budził a w pociągu spał.

Uaktywnił się w Wien Mitte.

Przy MAK, Österreichisches Museum für angewandte Kunst, obudził się całkiem.
Ja też. Odwiedzałem często to miejsce.


Pinzgauer na Opernring.

Zaprzyjaźniony teatr na Wollzeile.
Niedaleko mamy nasze spotkanie.

Sklep z modelami.
Mieliśmy kiedyś model Schueco, niebieską blaszaną replikę wyścigowego Mercedesa, kupioną w tym sklepie przy Wollzeile. Ukradziono ją nam. Chciałem ją odkupić, ale szczęśliwie w tym roku jest tylko zielona i pomarańczowa. Skusiłbym się na niebieską, albo srebrną.

Przejście między Wollzeiloe a Beackerstrasse.

"Alt Wien" przy Beackerstrasse.
Kiedyś mój Stammlokal.

Spotkanie było w niespodziewanie licznym gronie, ale chcę zamieścić na blogu tylko to zdjęcie. Z Wolfgangiem, który w czasie mojego pobytu w Wiedniu nauczył mnie bardzo wiele i któremu wiele zawdzięczam. Na zdjęciu z Miguelem i Matjasem, przy Stephansdomm.

Dyzio przed wejściem do Stephansdomm budzi zainteresowanie u niektórych.

A u niektórych, mniej.

Matjas i Miguel odprowadzili nas na pociąg do Stockerau.

Dyzio w pociągu do Stcokerau śpi. Ja też.
Dużo wrażeń.
