Uciekliśmy z apartamentu i z Nin, zostawiając kotka. Jesteśmy w Maribor. Znamy już ten kemping i lubimy. Pojechaliśmy kolejką na szczyt Pohorja. Zjeżdżają z niego na rowerach, zamiast na nartach. Widziałem rowery marki Blizzard! I dwóch dokumentnie połamanych w ciągu pół godziny. Sport dla prawdziwych kobiet i mężczyzn... Jutro jest chyba zlot oldtimerow. Spotykamy dużo egzotycznych pojazdów na austriackich tablicach. Ale my pojedziemy jutro dalej. W stronę domu. Lubię Słowenię i Maribor


