Zapomniałem!
Wczoraj Fabrizo przyniósł nam świeży kruszony parmezan w aceto balsamico.

Droga jest podła.
Tłok, korki i zapach świńskiego łajna zamiast czystych krów i końskich jabłek. Krajobraz płaski i nudny.
Musieliśmy zboczyć z drogi, żeby obejrzeć tę atrakcyjną nieruchomość obok klasztoru. Obejrzeliśmy z bliska, ale nie odważyłem się wejść i szukać Ferrari. Chcę jednak wrócić z Dyziem cały do domu.

W Parmie mieliśmy godzinę na wizytę w mieście.
Nie umiałem użyć parkomatu i jakiś pan pomógł mi wrzucając moje 1 euro i naciskając enter. Tak zostało i dobrze, bo czas nam się kurczył.

Dyzio przed baptisterium.

My z Dyziem też jesteśmy parą.

To było szybkie capuccino.
Czas parkowania się kończył.

Dyzio na tle baptisterium.
Czy on się naprawdę martwi, że nie nie jest ochrzczony?
Musze to skonsultować i powstrzymać się od dalszych komentarzy.

Raczej nie.
Wcześniej obejrzał ten mural i się zasmucił.
Tęskni za klaczą a ja go rozumiem.
