Przeskocz do treści

Nieudany wyjazd do Verony.

Z biurka Mariigrazzi przypadkowo zabrałem folder.

Nomen omen. Ponownie Mille Miglia.

Musieliśmy tam pojechać.
GPS wskazał 30 minut, droga zajęła 90 minut co najmniej.
Włosi wyjechali na weekend z domów.
Ogłupiały GPS zaprowadził nas tutaj.

Dalej intuicja, w to miejsce.

Prywatna kolekcja pana, który umarł w 2002 roku.
Po tym jak zobaczono nasz samochód, wejście z Dyziem nie było problemem.

Podobną Moto Guzzi Falcone miał mój przyjaciel ze Stockerau, Christian Eis.

Mógłbym w tej kolekcji spędzić następne dwa tygodnie albo resztę życia.

Dla mniejszych kolekcjonerów.
Zachwyca mnie przestrzeń zagospodarowana przez tak niewiele materii, która może się poruszać.

Inne gorsze i lepsze zabawki.

Całkiem gorsze zabawki.

Tę pamiątkę widziałem już w podróży.
Luger (Parabellum), z odciągniętym zamkiem kolankowym.

Zabawki dla trochę większych.
Ta BMW Isetta jest w wersji kabrio.

I zabawki dla całkiem dużych.

Pierwszy chyba seryjnie produkowany samochód pana Henry Forda,
o którym podobno powiedział, że wyprodukuje go w każdym kolorze,
pod warunkiem, że będzie to kolor czarny.

Dla mnie.

Dla przyjaciół Vespy.

Muszę pokazać co potrafił zrobić Fiat.

Muszę też skomentować stan tych egzemplarzy.
To są nowe samochody.

Znane kurioza.
I lubiane pomimo braku możliwości wyjścia z tego samochodu nawet w teraźniejszość. Drzwi się zacinały.

Model który zaprowadził nas do tego miejsca.
Lancia Asturia Mille Miglia 1929.

I zdjęcie z jej kolejnego udziału w Mille Miglia.
Już w ramach tej kolekcji.

Pan Luciano Nicolis kolekcjonował również aparaty fotograficzne;

instrumenty muzyczne... wiele instrumentów...
(lubię klarnet)

Kierownice rajdowe konkretnych kierowców!

I mnóstwo innych pięknych i bliskich mi niepotrzebnych przedmiotów.
(Jak ten gwiazdowy silnik od któregoś z amerykańskich mysliwców (?)).

I to jeszcze.
Benz do polowań. Jakbym tego nie widział, nie uwierzyłbym, że istnieje takie monstrum.

Musiałem uciekać, bo już traciłem rozum z nadmiaru wrażeń.
To jest 6000 m2 ekspozycji.

Nawet Dyzio się zmęczył.

1 myśl na “Nieudany wyjazd do Verony.

Możliwość komentowania jest wyłączona.