Wg opisu: Kemping nad idyllicznym jeziorem.
Zgadza się, tyle, że podobnie jak na Stelvio i Słowacji.
Dramatycznie ciasno, gęsto, etc...
Bynajmniej nie idyllicznie dla nas, chociaż mamy miejsce 3m od jeziora.
Nie chcę zawieść obserwatorów podróży Dyzia, ale maszyna się wyłącza.





Toaleta.
Załączam tez zdjęcia pro memoria różnych warunków tych czynności.
Ostanie zdjęcia, tankowanie naszej alpejskiej wody z nad Reschensee,
do naszej czarodziejskiej podróżnej butelki i włączenie chłodzenia.
Uciekamy z tego miejsca.








Podła stacja. Podła kawa. Podła pogoda.
Koło Salzburga.
Nawet nie zatankowałem.
Szukałem potem stacji benzynowej w pampie.
Odkryłem na stacji, że przyjemny zapach w samochodzie nie jest ze spalonego na przełęczy sprzęgła, ani z waniliowego zapachu, który kupiłem na stacji.
Pochodził z dodatku do paliwa, który dostałem w Słowacji od Martina.
Wylał się pod siedzeniem Dyzia. Szczęśliwie dziś siedział na górze podczas podróży.
Nie otruł się. Ponownie się chłodzi.