Przeskocz do treści

1

Rano jest ciepło, ale pada.
Wyjeżdżamy z Lunz am See.
Mijamy klasztor Melk, największą barokową budowlę na świecie.
Ja ją znam, Dyzio nie musi.

Ponieważ wyjechaliśmy wcześnie, postanawiam nie jechać na kemping w Klosterneuburg, tylko do Maćka do 2 Bezirk'u. Leopoldstadt - Wien.
Ale go nie zastajemy.
Idziemy do Augarten do Bunkerei na obiad.

Jak mówi pan, który miesza tutaj od dziecka, tę wieżę (FLAK-Turm) obrony przeciwlotniczej próbowano po wojnie wysadzić. Ludzi ewakuowano z okolicy.
W całym Bezirk'u wyleciały szyby z okien a wieża pękła nieco. Na górze.
Potem zasiedliły ją tysiące ptaków i wycięto w niej otwór żeby spuszczać ptasie odchody, które bez kontroli rozsadzały wieżę.
Potem ją zabetonowano i związano na górze. I tak po wsze czasy będzie stał jeden z wielu pomników wujka Adolfa.
Geschichten aus dem Wienerwald.

Na obiad Hausgemachte einhemische Eierschwammerl mit Knoedelscheiben im Rahmsauce.
Dyzio zachwycony

Mniej zachwycony powrotem.
W perspektywie, komin spalarni śmieci, projektu pewnego znanego architekta, który ma swoich fanów.
Mój zachwyt, dorównuje dyziowemu.

Spotykamy się z Matjasem i odwiedzamy jego studio w 1 Bezirk'u.
W drugiej kondygnacji piwnic, na poziomie metra.
Jestem oszołomiony lokalizacją, wyposażeniem i przesdięwzięciem.
Dyzio też.

Widziałem taki film: ".....zawodowiec".

Na podłodze piwnic, cegła z godłem cesarskim.
Znam ją ze strychów w Wiedniu.

Spotykamy się ze Stellą i jemy kolację we włoskiej restauracji na Gaussplatz.
Wesołe jest jak Włosi, zdziwieni, rozpoznają w Stelli Włoszkę i gawędzą.
Stella i Matias odprowadzają nas do naszego hotelu na Taborstrasse.
Zjemy jutro razem śniadanie w piekarni na Gaussplatz, przed naszym odjazdem.

Nocuję z Dyziem w żydowskiej dzielnicy w arabskim hotelu.
Myję ręce i zamykam drzwi na klucz.