Przeskocz do treści

GAPA. Rozczarowanie, czyli o wolności w podróży

Przeszło tydzień temu wyjechaliśmy z Niżnej we wschodnie Tatry.
Dojechaliśmy przez nieuwagę nad Riegsee.
Bawarczycy nie przekonywali mnie, że kałamarnica pochodzi z ich jeziora.

O wschodzie zatankowałem alpejską wodę do naszego kanistra, która podobno jest lepsza niż każda mineralna i zrobiłem zdjęcia jeziora. Dyzio spał!

Wróciłem po 10 minutach.
Już był spłakany i widocznie stając na drzwiach kierowcy zamknął od środka samochód, z kluczem w stacyjce.

Mam przymocowany do ramy podwozia szczelny pojemnik z zapasowym kluczem.
Nie był potrzebny. Drzwi pasażera się nie zamknęły.
Zjedliśmy na śniadanie bułkę zabraną z Lunz am See. Zrobiliśmy, decyzją Dyzia, krótki spacer na łąki i gotujemy się do wyjazdu.

Wszędzie spotykamy klasyki. Ten należy do naszego sąsiada. Starszego, bardzo sympatycznego pana, który oferował nam wszystko czego byśmy na kempingu potrzebowali. Jak do tej pory radzimy sobie.

Wczoraj w bibliotece przy saunie, wymieniłem kupione w Stockerau 3 CD's; Boba Marleya i Ninę Simone, na trzy książki. Z dużą przyjemnością.
Znalazłem zagubione w samochodzie Mannerschnitten. Zjadłem na deser po śniadaniu.

Nasza poranna toaleta zwykle podobnie wygląda.
Dyzio raczej zadowolony moją obecnością.
Jedziemy w stronę Garmisch-Partenkirchen.

Chciałem odwiedzić z Dyziem GAPA.
Ale po tym śniadaniu, chciałem też zapewnić nam następne, większej jakości.
Extrawurstsemmel! To nie miał być blog kulinarny, ale znawcy wiedzą o jakim klasycznym smakołyku piszę.
Odwiedziny w GAPA miały być dedykowane Gapie. Brakuje mi jej.
Wcześniej myślałem, brak jest stanem niepożądanym. Zmieniłem zdanie.
Kupiłem tę ekskluzywną potrawę gdzieś po drodze u rzeźnika, ale jak lokowałem ją w naszej lodówce z tyłu samochodu, Dyzio wyskoczył ze swojego miejsca na parking. Za potrawą.
Zapinam go zawsze. Do achterpiku. Wyrwał kratkę wentylacyjną w samochodzie.
Pożyteczne doświadczenie, na pustym parkingu. Kratkę wymienię, Dyzia nie.
Muszę go zapinać do trwałych elementów. Na zdjęciu widać nowe mocowanie.

P.S. Rzeźnik był właśnie w Garmisch-Partenkirchen, ale tego nie zauważyłem i pojechałem dalej...

Kawa. Klasyki. Detale. Dyzio. Śmietniki przy drodze.

Jedziemy w stronę Zugspitz. I dojeżdżamy.

Na Fernpass zastajemy korek. Bez ruchu.
Ale odkrywamy możliwość drzemki z nową książką, bez składania siedzeń.
Wyborne.

Przed korkiem nas to nie chroni.
Tunele są remontowane. Przynajmniej czekamy razem z Charlsem Bukowskim.
Miałem o tym nie pisać...
Ale staliśmy potem jeszcze raz w drugą stronę, bo przegapiłem zjazd.
Ale tyko kwadrans.
Tunele są już nie dla mnie. Ostatni miał ok 12km. Kręci mi się w głowie i zasypiam.

Wyżej tęsknimy za staniem w korku. Pogoda nas nie oszczędza.

Kawa w Nauders.
Nie chcę dziś organizować noclegu w deszczu.
Ta podróż, którą GPS organizuje w dwie godziny, zajęła nam blisko sześć.
Widzę Pensjon Tirol (z czerwonym dachem) z żółtą tabliczką ZIMMER FREI.

Ponieważ na odcinku 300m udało mi się trzy razy zabłądzić jadąc do Pensjon Tirol i zaparkować na jakimś prywatnym gruncie, będziemy nocowali gdzie indziej. Ale niedaleko.
W międzyczasie znów świeci pełne słońce, ale nie jestem rozczarowany brakiem noclegu na kempingu do którego nie dojechaliśmy.

Dyzio oswoił nowy lokal.
Ja oswoiłem widoki z naszego kolejnego tarasu.
Odpoczniemy parę dni w tych, niegodnych naszej wyprawy warunkach, i zobaczymy co dalej.

2 myśli na “GAPA. Rozczarowanie, czyli o wolności w podróży

  1. Anonim

    Synku! Z zdjęć widać że bawisz się w najlepsze."Tak trzmać i nie popuszczać" jak mawiał Wojtyła. Podobno święty ale wielu ma w tej sprawie zastrzeżenia. Ja tez.
    Zauważyłem że wiele czasu przeznaczyłeś na Niemcy i Austrię. A kiedy Wlochy?

    Buziaki T. i M

    1. idzior

      Halo! A ja nawet nie patrzę w jakim kraju jestem.
      Może jutro pojadę do Włoch?!?
      Buziaki!

Możliwość komentowania jest wyłączona.